W skrócie - wszystko później znowu poszło jak najbardziej na nie. Kiedy ja i Dorota, zaśmiewałyśmy się do łez we ferie, kiedy ja snułam plany jak to nie poukładam swojego życia, obok mojego domu, zaczęły dziać się rewolucje. W zasadzie one działy się już od grudnia, ja jednak dowiedziałam się o nich w lutym. To wyprowadziło mnie z równowagi. 'Jak to ma obok mnie zamieszkać Miśka? To chyba jakiś jeden wielki żart!' - Powtarzałam sobie od momentu, kiedy dowiedziałam o tym. Ale nie dałam sobie popsuć ferii. Był straszny mróz, nie można było wyjść z domu, żeby nie zamarznąć. I to własnie było najgorsze. Nie mogłam się spotkać z Chłopcem o czekoladowych oczach, za którym cholernie tęskniłam. Kiedyś mi nawet powiedział, ze nie jest między nami tak jak dawniej, bo jest zimno. Realista, ja odchodziłam od zmysłów, dlaczego przestało się układać, a on wyjaśnił to jednym prostym słowem. Pocieszał mnie, ze jeszcze nie raz będzie sierpień, że wszystko będzie dobrze. Wierzyłam jego słowom i to one mnie podtrzymywały na duchu. Jednak pewnego dnia, kiedy mróz był mniejszy, spotkaliśmy się. Przepaść między nami się zwiększyła. Dzisiaj wiem, że mogłam próbować zmniejszyć tą odległość między nami, ale ja wolałam od tego uciec, czekać aż on zrobi jakiś krok w tym kierunku. To było nasze ostatnie spotkanie, w którym spotkaliśmy się jako przyjaciele. Może to przez pogodę, może przez nowe otoczenie, może przeze mnie, może przez niego, to wszystko co kiedyś było nasze, zrobiło się osobne, a to, co kiedyś budowaliśmy razem, obróciło się w pył, po którym zostały tylko smutne wspomnienia. Ale ja wciąż miałam nadzieję, na poprawę. W roku szkolnym, spotkałam po raz pierwszy Miśkę. Szkiełka, niebieściutkie oczka, blond włosy, upięte w kucyk, niepozorny sweterek i te charakterystyczne dżinsy. Spojrzałam jej w oczy. Wiedziałam, ze w niej siedzi niezły demon, który niebawem wyjdzie i będzie próbował mi zabrać wszystko. Nie myliłam się. Walczyłyśmy ze sobą długo. Próbowała mi zabrać mój świat, moich przyjaciół, moją rolę, wszędzie się wciskała na siłe, była nieznośna, wredna, ale ja odpłacałam jej tym samym. Nienawidziłam jej, bo zabrała mi Karoline. Dzisiaj ją za to kocham, jednak ona samą siebie za to nienawidzi. Taki paradoks. Dopiero kiedy zniszczyła mi urodziny, które moi przyjaciele mi wyprawili, postanowiła się zmienić. Szło jej opornie, ale ja wyciągałam do niej cały czas pomocną rękę. Z dnia na dzień, zmieniała się. A ja cały czas się pogrążałam, w tym smutku, bólu i rozpaczy po stracie przyjaciela. W zasadzie to dwóch przyjaciół. Tęskniłam za nimi, bardzo, ale doskonale wiedziałam, że nic nie naprawię. Robiłam głupstwa, które nieudolnie próbowałam naprawić. Wpadłam w sidła nienawiści, które długo mnie trzymały. Ledwo zdałam. Zaczęłam przelinać tak często i tak głośno, że nie kontrolowałam się nawet przy rodzicach. Wpadałam w szał, bo ta tęsknota i wyrzuty sumienia mnie dręczyły tak silnie, że raz nawet zemdlałam, z psychicznego bólu. Drapałam się do krwi, mimo że ten, kto mnie zna, wie ze za bardzo nie mam czym, ale to od środka bolało tak mocno, że z trudem dawałam radę. O mało co się nie zabiłam, połykając całe pudełko leków przeciwbólowych. Te zmiany, ta pustka, rozpacz, gniew, nienawiść, żal, poczucie winy, wszystko razem się zmieszało. Ale najgorsze, miało dopiero nadejść..
Pewnego dnia do krainy Księżniczki przybyła Zła Królowa, która chciała jej wszystko odebrać. W nocy, kiedy zakradła się do jej komnaty, ucięła jej pukiel jej złotych włosów, które już nigdy nie odrosły i straciły swoją moc. Księżniczka walczyła z nią długo, aż Zła Królowa uciekła z jej kraju. Ale pewnego dnia, na domiar złego, jej kochany przyjaciel, który uratował jej życie, i któremu Księżniczka tak wiele zawdzięczała, umarł. Księżniczka wpadła w załamanie, głęboką rozpacz..
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godziła się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniała to, co mogę zmienić, i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło.
czwartek, 1 listopada 2012
1 komentarz:
ja rozpisałam się na górze, może Ty rozpiszesz się nieco w komentarzu, hm? :) nie chodzi mi o jakieś długie epopeje, ale też o to aby nie skracać swojej wypowiedzi do 'fajna notka, zapraszam do mnie'. na pewno do Ciebie zajrzę, za każdy komentarz i każdą obserwację zawsze się odwdzięczam.
jeżeli jesteś Anonimowy, to może się podpiszesz? :) ułatwi mi to zwracanie się do Ciebie. przyjmuje tylko konstruktywny krytycyzm. ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jakaś masakra, wtedy to było sama się bałam Miśki, ale oczywiście to tylko wymysły innych... często ludzie oceniają ale przez to nauczyłam się że nie warto :) Ola zmieniło się dużo ale nie wiem czy na lepsze <3 kocham cię i dziękuje że jesteś ! <3
OdpowiedzUsuń