czwartek, 1 listopada 2012

8. I wszystko stało się kolorowe..

Otóż na początku nic nie zapowiadało niczego złego. W ten sam dzień podałam mojemu nowemu przyjacielowi link do swojego bloga, a na drugi dzień pod niektórymi postami zobaczyłam jego komentarze. Podpisywał się Unforgiven. Tryskałam taką euforią, że naprawdę trudno jest mi ją wyrazić jakimikolwiek słowami. Nareszcie obok siebie miałam osobę, która interesowała się moim życiem. Miałam obok siebie kogoś, kto starał się mnie ochronić przed wszelkim złem. Miałam obok siebie osobę, która potrafiła mnie zawsze uświadomić, skrytykować, pochwalić. Dzięki temu rozróżniałam granice. Krytyka w naszym życiu jest bardzo i to bardzo potrzebna, bo szybciej wpadamy w sidła zła, więc dobrze jest wiedzieć co robić, a czego unikać. Niedługo po tym każdy z mojego otoczenia dowiedział się o istnieniu mojego bloga. Ze strachem w sercu podałam wszystkim link. Bałam się najbardziej tego, jak to odbiorą. Pamiętam, że któregoś dnia dostałam smsa od Marcina, po którym nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc się popłakałam.. ze szczęścia. Wiadomość zawierała tylko dwa słowa, mimo tego tak mnie ucieszyły: 'Zajebisty blog'. To była któraś niedziela sierpnia, około godziny trzynastej, ale ja przeczytałam to dopiero około godziny piętnastej. Takich rzeczy się nie zapomina. Później takich komentarzy, wiadomości czy też słów było o dwa razy więcej. Każdy był w szoku, że potrafię tak pisać. Dla mnie nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo po prostu robiłam to co kochałam. Szczęście, ta satysfakcja, że doszłam tak daleko, była nie do opisania.  Dzięki temu ludzie inaczej na mnie spojrzeli, byłam sobą, nie chciałam już nikogo udawać. Zacieśniłam więzi z kilkoma innymi osobami, którzy stali się moimi przyjaciółmi i podobnie jak Chłopiec o czekoladowych oczach, stali przy moim boku. Odwdzięczałam się im jak najlepiej umiem, zawsze starałam się im pomóż. I tu rozwinęła się przede mną nowa możliwość. Wiedziałam, że pomagając innym, sama czuję się lepiej, a widzą później ich uśmiech i radość, nabieram jeszcze więcej szczęścia, postanowiłam to robić. To wtedy był bez wahania mój najlepszy czas w życiu. Tylko pytanie, czy naprawdę potrafiłam się tym do końca cieszyć i nie wybrzydzać? Czy tak naprawdę niczego mi nie brakowało? Oczywiście, że brakowało. Dla mnie liczył się wtedy tylko mój były najlepszy przyjaciel, tylko on, on i on! Mając wielu innych, o wiele lepszych przyjaciół od niego, chciałam tylko jego! Któregoś dnia po prostu wrócił, znowu. Niby byłam obojętna, ale cholernie się cieszyłam. Wrócił na kilka miesięcy. Ale czy faktycznie był obecny w moim życiu, kiedy mój cały świat się zawalił?

Księżniczka stawała się coraz coraz starsza. Korona na jej lśniących włosach wyglądała obłędnie. Pielęgnowała przyjaźń z chłopcem, który uleczył jej duszę. Ale czy do końca potrafiła to docenić? W jej sercu były obecne tylko jej lśniące włosy, tylko one miały dla niej największą wartość. Czy tak naprawdę była w pełni gotowa aby siedzieć na tronie?

1 komentarz:

  1. Cudownie jest wiedzieć że ma się obok siebie przyjaciół. Oni są najlepszym co może nas życiu spotkać. Tak już jest że przyjaźń trzeba pielęgnować :)
    Ja jednak pisząc bloga nie poinformowałam o tym przyjaciół. Tylko niektórzy wiedzą o tym, że to robię ale tylko jedna moja koleżanka zna jego adres. Czy powinnam podać adres bloga także innym przyjaciołom pomimo tego że się boję ? Nwm. .

    ps: napisałam prolog opowiadania :) zapraszam do przeczytania i stwierdzenia czy mam pisać dalej czy nie :p

    OdpowiedzUsuń

ja rozpisałam się na górze, może Ty rozpiszesz się nieco w komentarzu, hm? :) nie chodzi mi o jakieś długie epopeje, ale też o to aby nie skracać swojej wypowiedzi do 'fajna notka, zapraszam do mnie'. na pewno do Ciebie zajrzę, za każdy komentarz i każdą obserwację zawsze się odwdzięczam.
jeżeli jesteś Anonimowy, to może się podpiszesz? :) ułatwi mi to zwracanie się do Ciebie. przyjmuje tylko konstruktywny krytycyzm. ;)